Jak działa polski system sądowniczy wiemy wszyscy. Nawet najdrobniejsze sprawy potrafią ciągnąć się latami, na co wpływ ma przede wszystkim zbyt mała liczba sędziów i biegłych. Dlatego pójście do sądu z ubezpieczycielem powinno być dla kierowcy ostatecznością. Nawet, jeśli jest on przekonany o swojej racji. Sprawa wcale nie musi być bowiem tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.
Towarzystwa Ubezpieczeniowe nie boją się sądów
Wielokrotnie podkreślamy, że firmy ubezpieczeniowe działają wbrew wyrokom Sądu Najwyższego. Mogą to robić, bo w praktyce nic im za to nie grozi. Dlaczego? Ponieważ zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami, decyzje Sądu Najwyższego nie są wiążące dla sądów powszechnych. Te mogą we własnym zakresie oceniać, czy ubezpieczyciel rzeczywiście łamie przepisy i oszukuje pechowego kierowcę.
Co ryzykują nieuczciwi ubezpieczyciele? W zasadzie – nic. Odsetek kierowców, którzy buntują się przeciwko zbyt niskim odszkodowaniom i idą z tym do sądu, jest bardzo niski. Nawet jeśli sprawa ostatecznie trafia na wokandę, to może trwać na tyle długo, że w końcu sam kierowca uzna, iż gra nie jest warta świeczki i decyduje się na ugodę. Oczywiście niekorzystną dla siebie.
Dawid kontra Goliat – w tym przypadku trudno liczyć na niespodziankę
Pamiętajmy, że firmy ubezpieczeniowe dysponują ogromnymi środkami na prawników i ekspertyzy, czym już na starcie dystansują niepokornego kierowcę. W sądzie liczą się bowiem twarde dowody, a nie ich interpretacje. Podamy Wam prosty przykład.
Kierowca poczuł się oszukany, zlecił warsztatowi faktyczną wycenę kosztów naprawy i przedstawił ją w sądzie. Taki dokument jest niewiele wart, w odróżnieniu od fachowej ekspertyzy sporządzonej przez rzeczoznawcę. Problem w tym, że TU mają własnych ekspertów i takie przerzucanie się pismami może trwać w nieskończoność. Dlatego sądy bardzo często odrzucają powództwa już na starcie.
Czy w takiej sytuacji kierowcy są skazani na poddanie się bez walki? Niekoniecznie. Na pewno warto jest rozważyć oferty prywatnych firm, które specjalizują się w sądowym dochodzeniu tzw. urealnienia kosztorysu szkody. Oferują one kierowcom, którzy czują się oszukani, dopłatę do już uzyskanego odszkodowania, tym samym zdejmując z ich barków odpowiedzialność za dowiedzenie, że faktycznie otrzymali za mało pieniędzy od TU.
Kwoty dopłat bywają różne, ale zawsze są na tyle atrakcyjne, aby kierowcy odeszła ochota na samodzielne wojowanie przed sądem. Gdy otrzymuje gotówkę, jego udział w całej sprawie się kończy. Jest to w pełni legalne i bezpieczne, nie ma też wpływu na późniejsze naliczanie zniżek komunikacyjnych. Warto takie rozwiązanie przemyśleć.
poprzednie
następne
Jeśli masz jakiekolwiek pytania lub wątpliwości dotyczące Twojego odszkodowania - skontaktuj się z nami niezwłocznie.
Na pewno znajdziemy rozwiąznie dla Twoich problemów.
Wypełnij formularz a skontaktujemy sięz Tobą jak najszybciej to będzie możliwe.
Działamy na terenie całej Polski. Gdańsk ul. Jagiellonska 17, Elbląg ul. Żuławska 15a, kom. 690 077 097, e-mail: promesco@promesco.pl