Pomysłowych metod na zaniżenie wypłacanego kierowcy odszkodowania ciąg dalszy. Tym razem przybliżymy Wam bardzo częstą praktykę stosowaną przez firmy ubezpieczeniowe, która jest o tyle niebezpieczna, że potrafi dosłownie wydrenować kieszeń pechowca. Mityczna szkoda całkowita jest w praktyce dowolnie interpretowana przez Towarzystwa Ubezpieczeniowe, na czym kierowcy tracą ogromne pieniądze.
Kiedy jest szkoda całkowita, a kiedy nie trzeba się na nią godzić?
Doświadczenie pokazuje, że firmy ubezpieczeniowe bardzo chętnie korzystają z możliwości orzeczenia, że auto biorące udział w kolizji czy wypadku nadaje się tylko do kasacji. Wówczas kierowcy otrzymuje wyrok: szkoda całkowita. Co to właściwie oznacza? Niestety, trudno zrozumieć, bo ubezpieczyciele stosują tutaj praktycznie dowolne interpretacje.
Zwykle szkodę całkowitą TU orzeka w sytuacji, gdy – jego zdaniem – koszt naprawy samochodu przekracza 70% jego wartości sprzed wypadku. Problem polega na tym, że ubezpieczyciele bardzo dowolnie określają zarówno samą wartość auta (często nie uwzględniają poziomu jego wyposażenia), jak i zakres szkód. Tutaj mamy do czynienia z sytuacją odwrotną w stosunku do zaniżania wartości odszkodowania – ubezpieczyciel wręcz zawyża koszty naprawy, aby ostatecznie po prostu wypłacić kierowcy mniej pieniędzy.
Kierowca wykiwany przez ubezpieczyciela
Jak to wygląda w praktyce? Powiedzmy, że w wypadku brał udział 10-letni Ford Focus. Jego rynkowa wartość przed wypadkiem wynosiła 10.000 złotych, a koszt naprawy ubezpieczyciel wycenił na 7000 złotych. Zgodnie z obowiązującymi w firmie przepisami zapada więc decyzja o przyznaniu szkody całkowitej.
Nierzadko wówczas kierowcy proponowana jest tylko symboliczna kwota odszkodowania, którą mają uzupełnić środki ze sprzedaży wraku na specjalnej aukcji. Może się więc okazać, że za samochód wart przed wypadkiem 10.000 złotych, ostatecznie otrzymamy tylko 3-4 tysiące. W takiej sytuacji nigdy nie zgadzajmy się na interpretację ubezpieczyciela!
Szkoda całkowita w świetle prawa
Kierowca wcale nie ma obowiązku przystawać na propozycję firmy ubezpieczeniowej, która orzeka o szkodzie całkowitej już w momencie, gdy – jej zdaniem – koszt naprawy przewyższa 70% wartości pojazdu. Jak uznał Sąd Najwyższy, o szkodzie całkowitej można mówić tylko wówczas, gdy koszt naprawy realnie jest wyższy niż 100% wartości auta sprzed wypadku! Należy to więc rozumieć dosłownie – ubezpieczyciel ma obowiązek pokryć koszty naprawy nawet wtedy, gdy sięgają one 99% ceny naszego samochodu.
Jeśli TU nie chce się na to zgodzić, zostaje nam droga sądowa. Innym rozwiązaniem jest przyjęcie jego propozycji, a następnie ubieganie się o dopłatę do odszkodowania. Taką usługę oferują prywatne firmy, które przejmują od kierowcy cesję praw wierzytelności z polisy OC, wypłacają mu stosowną kwotę w gotówce, a później same boksują się z TU.
poprzednie
następne
Jeśli masz jakiekolwiek pytania lub wątpliwości dotyczące Twojego odszkodowania - skontaktuj się z nami niezwłocznie.
Na pewno znajdziemy rozwiąznie dla Twoich problemów.
Wypełnij formularz a skontaktujemy sięz Tobą jak najszybciej to będzie możliwe.
Działamy na terenie całej Polski. Gdańsk ul. Jagiellonska 17, Elbląg ul. Żuławska 15a, kom. 690 077 097, e-mail: promesco@promesco.pl